Rzeczywistość, która była raczej na "nie". Wyraźnie potrzebowałam "uczepić się" czegoś dającego nadzieję, by nie pogrążyć się zupełnie w stanie odmiennym, przytłoczona zmartwieniami i problemami. Nie znalazłam takiego miejsca. ALE, zaczęłam czytać, czytać i jeszcze raz czytać. Chłonęłam wszystko co miało jakikolwiek pozytywny wydźwięk.
I właśnie dziś odkryłam (ha!), że nie zdając sobie z tego do końca sprawy, sama wypracowałam u siebie postawę, której te 3 lata temu szukałam u kogoś innego, chcąc by mnie zainspirował!
To dla mnie na prawdę wielkie osiągnięcie :)
Żałuję teraz, że nie udokumentowałam ścieżki jaką przebyłam. Chętnie przyjrzałabym się jak dojrzewałam do Akceptacji.
Tak, bo w moim odczuciu życiowy optymizm to szeroko rozumiana Akceptacja.
Skoro jednak po moich poszukiwaniach nie pozostał ślad, będę po prostu cieszyła się tym jaka jestem teraz. No i będę również notowała sobie wszelkie myśli, uwagi, pomysły rodzące się w mojej głowie, co by w przyszłości znowu nie żałować i móc z zadumą spojrzeć na to, co zajmowało mnie tak bardzo kilka lat wstecz ;)
W pierwszym momencie wydało mi się to bardzo obnażające i może pojawiła się nawet obawa przed śmiesznością, ale jako, iż jedną z największych wartości jest bycie w zgodzie ze sobą, nie przejmując się niczym wcielam swój plan w życie :)
NO :) to na dobry początek, znalezione w Sieci dziś:

a to z wczorajszego wykładu z ekofilozofii:

:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz to dla mnie znak, że było warto :) Dziękuję :)