Miałam tydzień. Tydzień na złapanie oddechu, naładowanie akumulatorów, zwolnienie tempa, spojrzenie na codzienność z innej perspektywy. Lubię to poczucie, że mam mnóstwo wolnego czasu, teoretycznie nic nie muszę.
Odświeżony, przewietrzony umysł; przypomnienie sobie o rzeczach "oczywistych"; spojrzenie na wszystko z dystansu.
Nagle okazuje się, że problemy nie są tak wielkie jak się wydawało,
nagle widzi się, że zwolnione tempo to balsam dla duszy, nagle układa
się w głowie cała lista planów, postanowień.
Mam nadzieję, że tym razem przynajmniej część z nich nie ustąpi miejsca codzienności, która powróci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz to dla mnie znak, że było warto :) Dziękuję :)