Tak, niestety nasze życie to również takie tematy. Jeszcze z nami jest, ale już co raz bardziej schorowany, zmęczony i niestety z każdym dniem bardziej zrezygnowany, zmęczony. Ciężko się z tym pogodzić, ciężko to zrozumieć, bo to urodzony optymista, pasjonat, gawędziarz i wesołek, bardzo towarzyska osoba, a teraz? Nie mam w sobie zgody na to, jest tak potężna złość, że nie sposób ubrać ją w słowa.
już bez sił ale nadal z wędką w ręku... to jest Jego miejsce! |
Wszystko jestem w stanie sobie wytłumaczyć, zrozumieć, zaakceptować i
starać się szukać pozytywów, ale nie tym razem. Ostatnie lata to
właściwie ciągła ucieczka. Przed tym co nieuniknione. Walka, później nadzieja, później dobrze i znowu od początku. A teraz? Czy to już
początek końca? ON mówi, że dopiero co był młody, jakby wczoraj, że
życie tak szybko mija. Doceniajmy każdy dzień. Każdy... I miejmy czas, miejmy dużo czasu dla bliskich...
niestety to element życia, choć smutne to i ciężkie bardzo...
OdpowiedzUsuńBuu :( ściskam :)
OdpowiedzUsuńWitam nominowałam Cię do LIBSTER AVARD .Po szczegóły zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńŚciskam z całych sił.
OdpowiedzUsuńRozumiem bardzo dobrze... Całe mnóstwo siły i nawet jeśli już brak, to jednak pozytywnych myśli, które Ci przesyłam, bo staram się by i nam ich jednak jeszcze zostało.
Pozdrawiam serdecznie
Tak, to też część naszego życia. Smutne ale prawdziwe i nieuniknione. Kiedy myślę o sobie (czasami się zdarza w przypływie refleksji, np. teraz), zastanawiam się nieraz czy wystarczy mi zapału i energii do samego końca.
OdpowiedzUsuńPoruszyło mnie bardzo:(
OdpowiedzUsuńniestety takie koleje życia każdego...... i mamy sie z czego cieszyć jeśli dożyliśmy do sędziwego wieku;*
OdpowiedzUsuńdziękuję za każde ciepłe słowo. po pobycie w szpitalu organizm nieco wzmocniony, gotów jeszcze przez jakiś czas być z nami. dłuższy, krótszy? nie wiemy. oby tak dało się z każdym takim załamaniem zdrowia bardziej być przygotowanym na to co nieuniknione ... ale to chyba tak nie działa.
OdpowiedzUsuń