Tej zimy zaszalałam :D
Tak, nauczyłam się jeździć na nartach i ...
znowu pojawiła się myśl:
"dlaczego tak długo z tym zwlekałam?"
Zauważyłyście?
Jeśli już zrealizujemy coś o czym dawno myślałyśmy, marzyłyśmy,
zawsze ta myśl przychodzi do głowy ;)
A razem z nią przychodzi Pani Radość i Pani Duma :)
Wisła 2013 |
Jak widzicie - miejsce do nauki idealne.
Górka jest delikatna :)
(Choć na początku budziła grozę ;)
Wyciąg orczykowy, wypożyczalnia sprzętu.
Kilku instruktorów na miejscu.
Po godzinie nauki, zarówno ja jak i mój Ośmiolatek zjeżdżaliśmy już sami :)
Świetna zabawa!
I ta ogromna satysfakcja!
Co mnie powstrzymywało przed zrobieniem tego wcześniej?
- nie wiedziałam gdzie pojechać,
- nie wiedziałam jak to wszystko wygląda "od kuchni",
- w myślach miałam wizję otwartego złamania, tudzież innych kontuzji,
- obawiałam się nawet dobierania całego sprzętu w wypożyczalni,
- prosta obawa "jak zacząć?",
- brak kompletnego, ciepłego stroju,
- no i ta wizja, że wszyscy szusują, a ja non stop się wywracam :D
To chyba tyle. Wystarczyło na kilka lat :D
W rzeczywistości:
- przez przypadek dowiedziałam się o idealnym do nauki (w mojej ocenie) miejscu,
- pojechaliśmy do Wisły na 3 dni. Pierwszego dnia tylko się przyglądałam, zarówno próbującym swoich sił, jak i instruktorom. Drugiego dnia postanowiłam, że spróbuję, ale wybrany przeze mnie instruktor miał wypełniony grafik do końca dnia. Tak więc naukę rozpoczęłam dopiero trzeciego dnia. Takie rozpoznanie sytuacji było strzałem w dziesiątkę :)
- żadnego złamanie, ani inna kontuzja nie miała miejsca ;) wywrotki, nawet jeśli są, nie wyglądają aż tak strasznie jak podpowiada to wyobraźnia ;)
- sprzęt w wypożyczalni dobierany jest przez pracowników, a uczących się jest sporo więc wszystko ok ;)
- "jak zacząć?" - opłacić instruktora, ubrać narty, a później już samo się dzieje :D
- skorzystałam z wyprzedaży, udało mi się skompletować cały strój za rozsądne pieniądze. Najbardziej jestem zadowolona z butów. To pierwsze, które nie przemakają na śniegu :)
- Haha, co jakiś czas ktoś się wywracał, nie absorbowało to uwagi innych, ja sama zaliczyłam dwie wywrotki na orczyku, na stoku tylko jedną :)
Górka jest na prawdę niewielka :) |
Dlatego chciałam Was dziś zachęcić!
Tutaj nie chodzi tylko o narty!
Jeśli myślisz/myślałaś o zdobyciu jakiejś nowej umiejętności, zrealizowaniu jakiegoś celu -
NIE ZWLEKAJ :)
Zrób to, a później fruwaj niesiona szczęściem :)
*****
A może spróbujesz swoich sił w kuchni i przygotujesz coś słodkiego?
Na przykład pyszne ciasto budyniowo-kawowe z bitą śmietaną?
Przepis znajduje się na moim blogu kulinarnym :)
*****
Chciałam Wam podziękować, że zaglądacie i zostawiacie po sobie ślad :)
Jeśli prowadzisz bloga - wiesz jakie to wspaniałe uczucie - zaglądasz, a tu nowe komentarze :)
Dziękuję!
aneta
Nie taki diabeł straszny:-) ciasto wygląda na pyszne
OdpowiedzUsuńNie taki diabeł straszny:-) ciasto wygląda na pyszne
OdpowiedzUsuńZnakomita sprawa zrealizować jakiś cel. Pani Duma i Pani Radość częściej powinny się z nami przyjaźnić i spotykać! :)
OdpowiedzUsuńNo tak, nasza wyobraźnia potrafi zrobić potwora z wielu rzeczy, które po spróbowaniu okazują się niezwykle przyjemne :-))) Świetnie, że spróbowałaś i że miałaś z tego frajdę.
OdpowiedzUsuńGratulacje! Ja też nauczyłam sie jeździć dopiero 5 lat temu. Nie robię raczej postępów, ale ciesze się, że w ogóle jeżdżę:) Wiem jak to fajnie dołączyć do narciarskiego grona i cieszyć sią nową umiejętnością:)
OdpowiedzUsuńGratuluję :D Powinniśmy spróbować wszystkiego, o czym marzymy :D
OdpowiedzUsuńzgadza się, potem pojawia się myśl - czemu czekałam:)?
OdpowiedzUsuńale może czasami warto poczekać? może wcześniej byśmy tego nie docenili?
mnie na szczęście kilku sportów nauczyli rodzice jak byłam mała, to nawet się nie zastanawiałam co i jak, a teraz zamiłowanie do przygód mi pozostało i widzę, że jest mi pod tym względem czasami łatwiej niż koleżankom :)
Cześć Aneta, jestem Justyna :). Zajrzałam do Ciebie bo Ty zajrzałaś do mnie ...i tak to się kręci :). Twój post napisałabym słowo w słowo 4 lata temu :). Też miałam opory, też pukałam się w głowę czemu tak długo zwlekałam. Teraz jeździmy wszyscy - ja, mąż, 8 letni syn i 5 letnia córcia.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
ale narobilas mi ochoty na to ciasto! :)
OdpowiedzUsuńhttp://pigulinaa.blogspot.com/
Bo trzeba sięgać po swoje marzenia :) Ciacho wygląda przepysznie :)
OdpowiedzUsuńNa nartach/łyżwach/rolkach jeszcze nie potrafię jeździć. W sierpniu nauczyłam się jeździć na rowerze(!) i zadaję sobie pytanie - czemu dopiero teraz? Nie było to wcale takie trudne, jak mi się wydawało ;-)
OdpowiedzUsuń