Czuję, że powinnam zrobić sobie dzień wolny. Wolny od jakiegokolwiek przymusu, obowiązków, spraw do załatwienia. Wolny od zabiegania, najchętniej też wolny od myślenia ;)
Najbardziej realnym terminem jest grudzień :) Więc? Więc trudno.
Trzeba znaleźć inne rozwiązanie.
Pierwsze jakie zawsze przychodzi mi do głowy to oczywiście
metoda małych kroków!
W ostatnim czasie, wieczory zarezerwowane na przyjemności nie do końca wyglądały tak jak sobie zaplanowałam. Po całym dniu byłam tak zmęczona, że jedyne o czym marzyłam to sen.
I tak biegł sobie dzień za dniem. No ale, czas powiedzieć sobie dość. Skoro przy nadmiarze obowiązków tamten system (odpoczynku wieczornego) nie sprawdził się - pora na nowy.
też tak macie? ;) |
Bez przyjemności i wypoczynku - zbyt szybko tracimy energię, wypalamy się.
Dlatego postanawiam wprowadzić kolejny mały pozytywny projekt:
po południu najpierw (tak!) odpoczynek i relaks,
po południu najpierw (tak!) odpoczynek i relaks,
a dopiero później cała masa codziennych obowiązków.
Wczoraj ja, urodzony zadaniowiec, po raz pierwszy obejrzałam w ciągu dnia(!) film, który czekał na swoją kolej, a przy którym zasnęłam kilka wieczorów wcześniej. Jak zresztą przy każdym prawie filmie, który oglądam styrana ;) późnym wieczorem bądź nocą. A później z ochotą zabrałam się za obowiązki :)
Będę musiała troszkę przeorganizować resztę zajęć, ułożyć to jakoś sensownie, ale czuję, że w okresie jesienno-zimowym, kiedy jestem nieco bardziej apatyczna, szybciej się męczę i wcześniej robi się ciemno ten nowy system sprawdzi się świetnie :) Do strego powrócę wiosną ;)
Już nie mogę się doczekać codziennej porcji okołogodzinnej ;) przyjemności :)
Wpisuję to na listę rzeczy ważnych i koniecznych do zrobienia.
Będzie się działo :)
*****
co Wy na to?
kto zadba o nasz wypoczynek jak nie my sami?
zatem: nie dajmy się zwariować, zafundujmy sobie codziennie choć kilka miłych chwil :)
pozdrowienia :)
aneta
Hmm ja za to mam na odwrót. Najpierw przyjemności, a zaniedbuję obowiązki. I to skandalicznie ostatnio. W pracy zamiast od razu wziąć się do roboty to latam po necie, po blogach, słucham audiobboka. I tak dzień mija.. a ja znów prawie nic nie zrobiłam.. Brak mi motywacji. Codziennie zaraz po pracy funduję sobie ulubiony serial, albo film, zaraz po nim czytanie w wannie. A po wszystkim jest już za późno i jestem zmęczona i idę spać;>
OdpowiedzUsuńMuszę przewartościować mój system.. bo mam lekkie wyrzuty sumienia, że czas mi przecieka między palcami.;>
Pozdrawiam:)
Ja różnie ... zazwyczaj najpierw obowiązki obawiam sie ze gdybym zaraz po pracy oddała sie przyjemnością na tym by sie skończyło :)
OdpowiedzUsuńTeż mnie, niestety, dopadły takie męczące wieczory...Trzeba je odzyskać.
OdpowiedzUsuń