Nie będę chwaliła samej siebie, bo wyjdę na nieskromną... Ojej! Straszne!
Nie będę zachowywała się jakbym nadal miała naście lat, bo nie wypada... Ojej! Straszne!
Nie zerwę tak po prostu kontaktu z osobą, która mnie wkurza do kwadratu, nie powiem "bye! to koniec naszej znajomości", bo nie tak zostałam wychowana... Ojej! Straszne!
Nie będę głośno mówiła, że mam zupełnie inne zdanie, bo zostanę odludkiem w swoim otoczeniu... Ojej! Straszne!
Nie będę żyła jak mi intuicja podpowiada, bo spotka się to z niezrozumieniem ze strony innych... Ojej! Straszne!
Nie będę przeklinała, bo nie wypada... Ojej! Straszne!
Nie pozwolę sobie na urlop od bycia matką, bo jak to tak! Ojej! Straszne!
Nie powiem pani doktor w przychodni co myślę o tym, że nie mówi "dzień dobry" wchodząc do poczekalni i nie przeprasza za to, że spóźniła się pół godziny do pracy, bo to przecież lekarz... Ojej! Straszne!
Cyrtolę się ze wszystkimi wokół jakbym nie miała własnego rozumu i nie czuła, że działam wbrew sobie, że coś tam we mnie ciągle się buntuje, a ja to wypieram.
Zadowalając innych - gaszę siebie. A mam świecić! Bo tak chcę. Kto o to zadba? Inni? Oni? Nie, raczej nie. Oni mają w głębokim poważaniu to, żebym była sobą. Mam być taką jaką chcą mnie widzieć, taką z jaką będzie im łatwiej, wygodniej. Mam być według ich scenariusza.
Niestety (albo stety?) Już nie. Dawno temu podjęłam decyzję, że będę tą złą, niedobrą, niewdzięczną, inną, dziwną, wredną. O tak :) Z rozkoszą :)
Ty nie musisz lubić mnie, ja nie muszę lubić ciebie.
Ty nie musisz się ze mną zgadzać, ja nie muszę zgadzać się z tobą.
Ja nie mówię ci jak masz żyć i ty też nie będziesz.
Guzik wiesz o moim życiu, bo to nie twoje życie.
Nie przeżyjesz, nie zrozumiesz, więc się nie wypowiadaj.
Ojej! Straszne!
Czy to nie dziwne, że jako dorośli ludzie nadal musimy walczyć o to by być sobą? Być sobą tak po prostu, bez tłumaczenia się, bez obaw? Nie dziwi Was to? Mnie bardzo. Chociaż mam już na swoim koncie ogromne postępy w tej dziedzinie, to i tak wciąż, z uporem maniaka powraca ten dzień, kiedy nagle zdaję sobie sprawę z tego, że znowu zaliczyłam powtórkę z rozrywki, znowu zrobiłam z siebie pitu-pitu i patrzę na wszystkich wokół zamiast na siebie.
A Ty? Będziesz czekać, aż wszyscy znikną? Uciekniesz? Wtedy wreszcie weźmiesz swoje życie w swoje ręce? Wtedy nikt nie będzie Cię ograniczał? A co jeśli znikniesz pierwsza? Kiedy będziesz sobą? Nigdy?
Będzie tak jak ja chcę.
Taka niedobra jestem, noooo :)
Życzę Wam rozkosznego wtorku :)
Aneta
Ja już jakiś czas temu dorosłam do tego, że mam prawo być sobie i myśleć jak chcę i co chcę. Tym bardziej nie rozumiem, co więcej, dernerwują mnie ludzie, którzy za wszelką cenę pragną przypodobac się innym, często nie tylko swoim kosztem. W moim zyciu (prawie) nie ma już ludzi, z którymi mi nie po drodze-i to jest najfajniejsze!!! pzdr!!
OdpowiedzUsuńNo bo jeśli będziemy dogodzić wszystkim a nie sobie, to nigdy szczęśliwi nie będziemy. Ja już od dawna to wiem i stosuję. Nie patrzę na innych, nie przejmuję się gdy chcą mi podłożyć nogi, cudownych "przyjaciół" już dawno usunęłam ze swojego życiorysu, a za szczerość nie przepraszam, i tyle :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie!
Bardzo dobre! Gratuluję przemyśleń i tekstu! Pozdrawiam serdecznie! Monika
OdpowiedzUsuń