wtorek, 17 lipca 2012

Żyj na 100% ?


Przyznam szczerze, że po zachłyśnięciu się hasłami wzywającymi do życia na 100%, przeżywania każdego kolejnego dnia jakby był moim ostatnim itp. poczułam się nieco znużona i przytłoczona.

Czy tak się w ogóle da? Co innego mieć świadomość ważności każdego dnia, szczęścia jakie jest nam dane, że możemy go przeżyć itd. a co innego wyciskać z każdego dnia maksymalnie dużo. Na dłuższą metę to się chyba nie sprawdza. Zwyczajnie, nie zawsze się chce/potrafi.

W dodatku świadomość tych haseł w pewnych okolicznościach może się nawet przyczynić do odczuwania wyrzutów sumienia w natężeniu adekwatnym do poziomu wrażliwości. (moja jest duża :P )

W takim dniu jak dzisiaj odpuszczam nieco i dochodzę do wniosku, że nie o to w tym chodzi.
Jak zwykle racja leży chyba po środku ;) Najważniejsze to nie dać się zwariować. Jednego dnia troszkę wyhamować, a innego nadrobić.

Dziś nie wykonałam planu w 100%. Ba! Nie wykonałam go nawet w 50%. Jednak wykonałam te ważniejsze 50% ;)  Konsekwencją będzie więcej pracy w dniu następnym ale postanowiłam nie złościć się na siebie, ponieważ zrobiłam dziś dokładnie tyle ile z jakiś przyczyn byłam w stanie. A może na wstępie przeceniłam swoje możliwości?

A może jest tak, że wymagamy od siebie ciągle więcej i więcej? Jak już kilka razy się uda to przyjmujemy za oczywiste, że zawsze ma się udawać? Ciężko jest dać samemu sobie prawo do niewywiązania się z zadania. Ciężko jest być dla siebie wyrozumiałym. Dlaczego? Dlaczego jestem wyrozumiała dla innych, a dla siebie nie?

Muszę się tego nauczyć. Koniecznie ;)



1 komentarz:

  1. Masz rację, nie zawsze da radę wykonać 100%, czasami wystarczy to ważniejsze 50%. Lubię do Ciebie zaglądać, gdy mój optymizm spada.

    OdpowiedzUsuń

Komentarz to dla mnie znak, że było warto :) Dziękuję :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...