piątek, 6 czerwca 2014

O tym jak na własne oczy zobaczyłam co znajduje się w mojej krwi i kulinarnych tego następstwach ...

Dziś opowiem Wam o tym jak w naszej kuchni rozpoczęła się prawdziwa rewolucja ;) Winowajcą zamieszania jest krew, a dokładnie - to co w niej ;) Od miesiąca w naszym domu dzieją się rzeczy, o których wcześniej bym nie pomyślała :) To dlatego dawno już nie dodawałam żadnego słodkiego przepisu na moim blogu kulinarnym. Miesiąc bez słodyczy? Ja - nałogowa ciastoholiczka? Bez żadnego problemu. Nie znaczy to, że nie będę grzeszyła od czasu do czasu ;) Zresztą coraz lepiej wychodzi mi przygotowywanie zdrowych posiłków, przyszła więc pora na zdrowe słodycze. Ale namieszałam! Wybaczcie, to efekt podekscytowania nowym trybem życia i energią jaką daje ;) No dobrze, wszystko po kolei ;)

Dowiedziałam się o możliwości zbadania żywej kropli krwi pod mikroskopem. Zbadania, czyli określenia w jakim stanie są krwinki, układ odpornościowy oraz co oprócz rzeczy pożądanych zamieszkuje nasz organizm, uściślając - co go zatruwa. Zresztą nie będę się rozpisywała - wujek google powie Wam prawie wszystko ;) Ogólnie rzecz ujmując stan naszej krwi przekłada się na stan naszego zdrowia. I to badanie może powiedzieć nam parę ciekawych rzeczy. 



Dwie uwagi (na pewno się na to natkniecie czytając w internecie na temat owego badania): po pierwsze: nie każda laborantka bada krew, by sprzedać/wcisnąć Wam suplementy. Tam gdzie ja wykonywałam badanie nie padła żadna propozycja. Pani stwierdziła, że nasz organizm potrzebuje jedynie odpowiedniego pożywienia naturalnego, suplementacja w ostateczności. Takie podejście bardzo mnie przekonuje :) Po drugie: nie prawdą jest, że cyt. "każdemu  wychodzi to samo", czyli: grzyby, pasożyty, bakterie, zakwaszenie organizmu, niedobory minerałów itd. My byliśmy na badaniu we trójkę i na ekranie monitora wyraźnie widać co w krwi jest, a czego nie ma. Nie można tutaj więc mówić o jakimś przekłamanym/przejaskrawionym wyniku badania.

Nie jestem zwolenniczką rzucania wszystkiego i wprowadzania gwałtownych zmian. Uważam, że każde zmiany, także nawyki kulinarne, należy wprowadzać stopniowo. Dlatego blog będzie teraz trochę bardziej zielony ;) Mam nadzieję, że metodą małych kroków dojdę do zadowalającego mnie poziomu :) Przez ten miesiąc sporo się już nauczyłam, zresztą nie mogę powiedzieć, że moje nawyki jedzeniowe sprzed badania były kompletnie złe. Temat zdrowego odżywiania interesował mnie od zawsze, ale po odrzuceniu oczywistych złych produktów, nie wgłębiałam się bardziej w temat. Teraz przyszła na to pora :)
Ogólne założenia są proste :) Napiszę o nich w kolejnych postach :)

Mam nadzieję, że będziecie mi towarzyszyć i może również przejdziecie na tą zdrowszą stronę mocy ;)

Do napisania!

Aneta :)






8 komentarzy:

  1. Slyszalam o tej metodzie i chetnie poszlabym się przebadać. Jestem tez ciekawa jakie będziesz przygotowywała potrawy :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. będę się dzieliła pomysłami :)a co do badania - bardzo motywuje, by zacząć dbać o zdrowie, polecam :)

      Usuń
  2. ja próbuje cały czas ale pokusom ciężko się oprzeć;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. skąd ja to znam ;) sama zastanawiam na jak długo wystarczy mi motywacji tym razem ;)

      Usuń
  3. Może nie powinnam pisać tak bardzo racjonalnie, ale oglądając krew naprawdę nie można postawić dokładnej diagnozy dotyczącej stanu zdrowia. Powinno się policzyć krwinki, określić zawartość różnych związków, ale nie tylko i wyłącznie oglądać. A zobaczenie we krwi grzybów lub pasożytów jest naprawdę mało prawdopodobne! Z wielu, wielu przyczyn chorób przykładowy pasożyt, który bytuje pomiędzy krwinkami i teoretycznie można go zobaczyć to świdrowiec gambijski, który w Polsce nie występuje. No i może larwy nicieni...Warto dbać o zdrowie, warto robić badania diagnostyczne monitorujące co się dzieje z naszymi narządami, ale róbmy to rzetelnie...
    Takie jest moje zdanie, do przemyślenia...
    pozdrawiam,
    m.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przypuszczam, że ta diagnoza nie jest dokładna, dotyka przecież zaledwie kilku zagadnień. Ludzie wątpią czy można zobaczyć to i owo, też tak miałam. Ciężko jednak wątpić nadal kiedy to zobaczysz na własne oczy ;) Moja koleżanka po tym badaniu trafiła do specjalisty z dosyć poważnym stanem, żadne badania zlecane przez lekarza rodzinnego nie poprowadziły jej wcześniej w tym kierunku. U mojego P. wyraźnie było widać duże skupiska kryształów kwasu moczanowego, tutaj również badania u lekarza związane z odczuwanymi bólami nie naprowadziły na ten trop. Ciężko w takim przypadku żałować, że się skusiło na to badanie. Pasożyty widziałam na własne oczy, moje dziecko również i po tym zdarzeniu nastąpił przełom. Mój słodyczożerca, antywarzywne dziecko zaczęło jeść zdrowe rzeczy, po tym czego się dowiedziało. Moje dotychczasowe tłumaczenia na nic się zdały ;) A teraz proszę ;) Zobaczyło, uwierzyło. Może ktoś ma tyle samozaparcia, żeby nagle porzucić swoje złe nawyki żywieniowe od tak sobie ;) Ja potrzebowałam do tego badania, a właściwie obrazu, który zobaczyłam ;) Warte to było zdecydowanie więcej niż te 50 zł które zapłaciłam ;) Mam tylko nadzieję, że te nawyki mi zostaną, że nie będzie to kolejny raz słomiany zapał ;) Śmiałyśmy się z koleżankami, że najwyżej pójdziemy znowu, żeby mobilizacja trwała ;) Aaaa, podczas badania robione były zdjęcia, które zostały zgrane na płytkę, na pamiątkę ;)

      Usuń
  4. Bardzo zainteresowało mnie to badanie. Czy wykonuje je każde laboratorium, czy tylko wybrane? Napisałaś ze koszt zabiegu to 50zł, znalazłam w pobliżu miejsce gdzie wykonuje się to badanie, ale ceny są o wiele wyższe. Wkleję link, bo nie za bardzo rozumiem, może wystarczy sama zappaterapia? http://www.analizazywejkroplikrwi.pl/cennik.html Bardzo wdzięczna będę za szczegółowsze informacje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolko, na pewno nie każde laboratorium oferuje takie badanie. ja płaciłam 50 zł w nowo otwartym gabinecie, to cena promocyjna na rozruch;) "normalne" ceny słyszałam, że są wyższe. Gdyby interesowało Cię pogranicze woj. śląskiego/małopolskiego służę namiarem ;) moja laborantka nie oferowała też żadnego leczenia, powiedziała za to co włączyć do jadłospisu NA STAŁE i mnie takie podejście bardzo odpowiada. co do ceny - może są jakieś oferty na grouponie? z tego co czytam, gdybym trafiła na laboratorium, które po badaniu chce mi wcisnąć jakieś suplementy albo terapie - chyba bym się zniechęciła. może wypowie się ktoś kto był w takim, ja zdecydowanie wolę naturalne sposoby dbania o zdrowie. jeśli się wybierzesz, daj znać jak było ;)
      pozdrawiam :)

      Usuń

Komentarz to dla mnie znak, że było warto :) Dziękuję :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...