Dosyć późno odkryłam, że planowanie to podstawa. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić o ile więcej bym przeżyła mając tego świadomość. Zawsze miałam tzw. apetyt na życie, ale... jakoś się nie składało. To było coś w stylu: "chciałaby, a boi się" ;)
Tak było na przykład z wyprawą w Tatry. Niejednokrotnie podziwiałam z zapartym tchem, oczywiście na zdjęciach, tatrzańskie panoramy. Ale nigdy się nie odważyłam zobaczyć tego na własne oczy. Zawsze miałam gotową wymówkę. A może to był lęk. Przed czym? Przed porażką? Przed nowym, nieznanym?
Teraz, kiedy zamiast uciekać - działam, przyjrzałam się tym moim "strachom".
NIGDY WCZEŚNIEJ TEGO NIE ROBIŁAM.
Co prawda byłam parę razy w górach, ale to były Beskidy. Też ładne, jednak bez tego "wow". Tatry to coś zupełnie innego. To na pewno góry dla wytrzymałych (a moja kondycja - bardzo przeciętna) - powtarzałam sobie. No i w ten sposób lata mijały, a ja zachwycałam się fotografiami zrobionymi przez osoby, które miały tę odwagę. Zazdrościłam im. "To na pewno inny wymiar bycia" - myślałam po cichu. Aż w końcu przyszedł dzień, w którym powiedziałam sobie: spróbuj, żeby kiedyś nie żałować ;) W sumie nie wiem dlaczego tyle lat odwlekałam tę decyzję. Teraz wydaje mi się ona oczywistą ;)
A CO JEŚLI NIE DAM RADY?
To była na prawdę wielka obawa. Nie lubiłam porażek. Teraz wiem, że są potrzebne, ponieważ uczą i wskazują nowe rozwiązania. Czy coś się stanie jeśli nie podołam? Nie. Po Prostu nie. Absolutnie nie jest to przeszkodą, żeby spróbować. Urządzę po prostu piknik w miejscu, które mnie pokona, odpocznę i zejdę z powrotem. W domu zdecyduję czy będzie kolejne podejście i opracuję plan jak się do tego zabrać. Tak, wiem, że mogłabym wzmocnić swoją kondycję już teraz, ale mi się zwyczajnie nie chce. Staruję zatem z tym co mam. Zaraz, zaraz, kiedy to ja zaczęłam postrzegać porażkę w kategorii wyzwania? Ale super!
CZEGO DO TEJ PORY NIE BRAŁAM POD UWAGĘ?
- Tego, że wspinaczkę mogę podzielić na etapy. I przenocować w schronisku. Po analizie doszłam do wniosku, że to chyba nawet będzie niezła przygoda.
- Tego, że na pewną wysokość mogę wjechać kolejką, a dopiero później maszerować.
TATRY TAKIE ROZLEGŁE! CO WYBRAĆ?
Nie potrafiłam się sprecyzować. Wiadomo, że nie porwę się z motyką na słońce. W tej całej euforii pozytywnego postrzegania wszystkiego wokół, trochę zdrowego rozsądku mi jednak pozostało ;) Pomyślałam, że skoro moją kondycję można porównać do tej, którą posiada zdeterminowany dziesięciolatek, powinnam poszukać trasy, z którą spokojnie poradzi sobie dziecko. Przejrzałam mnóstwo stron z propozycjami. I wybrałam.
1. DOLINA GĄSIENICOWA
źródło: świetny blog Wieczna Tułaczka - multum niezbędnych informacji, bardzo polecam! |
źródło: Panoramio |
źródło: kolejny świetny blog Tatry dla średnio zaawansowanych |
źródło: blog Górskie wojaże |
Byłam tam dwa lata temu, koniecznie do powtórzenia, ponieważ wtedy nie wpadłam na to, żeby wyjść wyżej i oglądać krokusowe łąki z góry, a w tym roku to zrobię :)
źródło: Planeta gór |
To plan ogólny. Teraz osobno opracuję każdą z wycieczek.A gdy tylko pogoda na to pozwoli, wyruszam na szlak. Jestem niesamowicie podekscytowana! W planach mam również kilka polskich miast (tydzień temu zaliczyłam Gdańsk - uroczy! i Sopot - morze zimą, ach!) oraz część jury krakowsko-częstochowskiej. Polska taka piękna!
Przydatne strony i informacje:
- Na Tatry - a tam rewelacyjna mapa całych Tatr, pięknie zaznaczone szczyty na panoramie, opisy szlaków wraz ze zdjęciami, mapkami, informacjami, relacjami z wypraw. Podział wg rejonów, trudności, długości i koloru szlaku, a także rodzaju atrakcji.
- Tatry. Turystyka górska
- Góry z dzieckiem
- Tatromaniak - serwis miłośników Tatr, grupa na FB
- niebieski - wskazuje na długie, dalekosiężne szlaki.
- czerwony - odnosi się do głównych, podstawowych, najbardziej charakterystycznych szlaków.
- czarny - informuje o krótkim szlaku, końcowym podejściu.
- zielony - pokazuje drogę do szczególnych miejsc.
- żółty - znaczy szlaki łącznikowe, a czasem dojściowe.
Sądząc po pogodzie wiosna tuż - tuż, więc jak tylko rozkwitną krokusy - kierunek Tatry :)
życzę Ci udanego dnia,
zaplanuj coś fajnego ;)
Aneta.
nigdy nie byłam w górach. mam nadzieję, ze kiedyś się tam wybiorę na jakiś urlop :)
OdpowiedzUsuńGóry kocham odkąd pamiętam, jednak bardzo zaniedbałam tą miłość. Jest w nich coś magicznego, co sprawia, że człowiek się wycisza i szuka odpowiedzi na swoje pytanie w pięknie natury. Dziękuję za ten post.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie!
jesteś pewna ze na zdjęciu to 'WODOGRZMOTY MICKIEWICZA' a nie wodospad Siklawa?
OdpowiedzUsuń