Witam Was poniedziałkowo :)
Jestem po ostatnim w tym semestrze weekendzie na uczelni.
Sesja w toku, pisanie pracy mgr również (jako-tako, heh)
Zastanówmy się, co też przytrafia się Anecie co pół roku o tej samej porze?
Tak!
Psuje się wszystko co tylko ma związek z elektroniką!
Ta dam!
Najpierw popsuł się komputer - standard. Nie wiadomo dlaczego, nie wiadomo co się popsuło.
Działa.
Ok, następny w kolejce - telefon - tak na wszelki wypadek, żebym w razie potrzeby nie miała z nikim kontaktu ;)
(oczywiście nie posiadam czegoś takiego jak spis telefonów w notesie - zmienić!)
Czego jeszcze brakuje nam do kompletu? Aaaaa - samochód!
Jest i popsuty samochód :) Nie mój. Ale ja jechałam kiedy się popsuł.
Mało?
Ależ, proszę bardzo - popsute łącze internetowe. No comments ;)
Zapomniałam dodać, że zazwyczaj w czasie sesji gubi się jakaś ważna rzecz.
Rzecz, która jest potrzebna na już i trzeba ją znaleźć!
Tak, trzeba ją znaleźć właśnie wtedy gdy nie ma czasu na szukanie.
Można przegrzebać całe mieszkanie (dzięki o Boże, że pokochałam minimalizm! ale dlaczego zatem nadal coś się gubi???) i rzeczy nadal nie ma.
Aaaa, jakże mogłam zapomnieć - jak sesja to i chore dziecko w domu przecież.
To zawsze idzie w parze.
Sesja trwa 2 tygodnie, aż się boję.
Powiedzcie, czy Wam rzeczy też płatają takie figle?
O co w ogóle chodzi?
Na rozluźnienie krótki ale bardzo treściwy dialog tymbarkowo - krówkowy ;)
ona:
on:
tego się nie spodziewała :D
ale to dobrze, lubi być zaskakiwana ;)
ekhm, pełen romantyzm ;)
*****
korzystając z tego, że chwilowo wszystko działa sprawnie, nadrabiam zaległości,
a Wam życzę udanego poniedziałku!
trzymajcie się ciepło,
aneta
ech ta złośliwość rzeczy martwych i standard u mnie, że jak się psuje to wszystko naraz ;) powodzenia w sesji!
OdpowiedzUsuń