Zdarza się, że mój syn pyta w co bawiłam się będąc dzieckiem. Wtedy opowiadam Mu o tych bezpieczniejszych pomysłach ;) Jedną z gier, którą bardzo lubiłam była ta w dopisywanie zdań i zawijanie kartki tak, by kolejna osoba nie widziała co napisaliśmy. Powstawała w ten sposób śmieszna historia :)
Najpierw wybraliśmy temat przewodni: nawiązanie do baśni z 1001 nocy +
kolory flamastrów, którymi pisaliśmy i tak powstał tytuł: "Tęczowa opowieść o Zaczarowanym
Królu". Określiliśmy też kryteria. Każde zdanie powinno zawierać element
śmieszny i nieprawdopodobny zarazem ;)
Oczywiście nie ma podglądania! Już na etapie tworzenia śmiechu było mnóstwo. No i ta ciekawość - co zostało dopisane ;) Kartkę można zawijać dowolną ilość razy - wystarczy do już używanej dokleić kolejną. To jak rozbudowana będzie historia zależy wyłącznie od naszej wyobraźni :)
No i najważniejsza chwila - odczytanie całej opowieści. Dobry humor gwarantowany! Można bawić się również w wersję mówioną, bez zapisywania. Ta wersja świetnie sprawdza się podczas podróży samochodem, na dobranoc w łóżku lub jako rozweselacz na dziecięce smutki - każdą przykrość można przerobić na wesołą historię :)
Grałyście w coś takiego? Jakie inne gry z dzieciństwa pamiętacie? Mnie powoli kończą się pomysły...
Życzę Wam przyjemnego poniedziałku!
Aneta :)
Muszę z moimi chłopakami spróbować!!! Uwielbiałam takie gry jako dziecko!
OdpowiedzUsuńna pewno nieźle się uśmiejecie!
UsuńPomysł świetny i zapomniany. Pamiętam że też coś takiego robiłam, muszę sobie przypomnieć. Bo gdy mała podrośnie to będę wolała takie zabawy jej organizować żeby odciągnąć od komputera :)
OdpowiedzUsuńteż w to grałam :)
OdpowiedzUsuńPamiętam tą grę z gimnazjum, ale na trochę innych zasadach. Najpierw wszyscy pisali pytania, zawijali, a następnie podawali kartkę dalej i na następnej odpowiadali na swoje pytanie. Wychodziły później śmieszne rzeczy :)
OdpowiedzUsuń